Michael Jonzon zwycięzcą Szczecin Open 2007
8 października 2007
Michael Jonzon, golfista z European Tour, z doskonałym wynikiem (-13) zwyciężył w golfowym turnieju Szczecin Open zakończonym w sobotę 6 października na polu w Binowie. Rozegrał trzy doskonałe rundy i pokonał plejadę doskonałych graczy, którzy ściągnęli na pole pod Szczecinem niemal z całego świata.
– Grałem dzisiaj bardzo dobrze, prowadziłem po dwóch rundach z przewagą kilku uderzeń i moim zadaniem było zagrać to co zwykle. To inni gracze musieli mnie gonić i przyznam, że musieliby zagrać naprawdę doskonale, aby mnie doścignąć – powiedział zwycięzca.
Po drugiej rundzie turnieju Michael, mając 136 uderzeń (-8), prowadził trzema uderzeniami z Amerykaninem Peterem Bronsonem. Trzeci Dale Harris z Austalii miał już sześć uderzeń straty. Finałowego dnia trzej czołowi zawodnicy grali razem. Na pierwszym dołku faworyt miał birdie, a jego przeciwnicy par. Na drugim i trzecim dołku Bronson zaliczył birdie. W tym momencie mógł jeszcze liczyć na doścignięcie lidera. Przewaga Jonzona stopniała do dwóch uderzeń. Jednak nieszczęśliwy bogey Bronsona na bardzo trudnym dołku nr 5 praktycznie pozbawił go szansy na nawiązanie walki o zwycięstwo. Tym bardziej, że Michael Jonzon z każdym uderzeniem grał coraz lepiej i powiększał przewagę. Grał regularnie jak maszyna, zaliczając pary (norma uderzeń) na zmianę z birdie (-1). Na drugiej dziewiątce miał sześć parów i trzy birdie na dołkach nr 10,13,14. Ostatecznie Jonzon skończył ostatnią rundę 67 uderzeniami, co po dodaniu mu wyników z poprzednich dni: dwar razy po 68, dało mu doskonały rezultat: 203 uderzenia (-13). Jak takiego mistrza pokonać? Peter Bronson robił co mógł, finałową rundę zakończył doskonałym rezultatem 68, ale ostatecznie przegrał walkę o zwycięstwo czterema uderzeniami.
Wydarzeniem turnieju była doskonała gra dwóch Polaków: młodego amatora z Binowa – Maksa Sałudy i młodego zawodowca z klubu Amber Baltic Golf Club z Kołczewa – Jakuba Ossowskiego. Obaj ci gracze grali równo przez cały turniej zarówno rywalizując ze sobą jak i wspomagając się wzajemnie.
– Wynik Kuby i Maksa w turnieju jest ich dużym osiągnięciem, tym bardziej jest to miłe, że obaj pochodzą z naszego szczecińskiego regionu. Obaj do niedawna byli jeszcze juniorami, dziś odnoszą sukcesy wśród dorosłych golfistów. Dobrze to świadczy o naszym szkoleniu juniorów – powiedział dyrektor turnieju Sławomir Piński.
Finałową rundę zakończyli ex aequo na szóstym miejscu. W finale zagrali obaj poniżej par pola. Maks miał doskonały wynik 69, Kuba zakończył rundę 71 uderzeniami. Obaj awansowali na czwarte miejsce mając po trzech dniach turnieju 217 uderzeń (+1). Pokonali bardzo wielu doskonałych graczy zagranicznych, z którymi na dobrą sprawę nie powinni wygrać.
– Pierwszą dziewiątkę zagrałem bardzo dobrze, zacząłem od dwóch birdie, potem był jeszcze birdie na szóstym dołku. Następnie miałem trzy putty na 14-tym dołku, a na piętnastce zagrałem do wody i skończyło się double bogey. Szkoda, bo dziś mogłem zagrać dużo lepiej, powinienem mieć wynik (-4) – opowiada o swojej grze Kuba Ossowski. – Mam pewną satysfakcję ze zwycięstwa nad Marcinem Stelmasiakiem, jesteśmy kolegami, ale na polu rywalizujemy ze sobą – dodał.
– Dziś czuję się lekki jak ptaszek, wyrównałem swój najlepszy wynik z tego turnieju – 69 – dzielił się wrażeniami Maks Sałuda. – Dzisiejszy wynik zawdzięczam wspaniałemu puttowaniu. Myślę o przejściu na zawodowstwo, ale do tego potrzebne jest dobre zaplecze finansowe, aby można przez kilka sezonów grać i nie martwić się o pieniądze. Może znajdzie się jakiś sponsor. Trudno bowiem od razu oczekiwać sukcesów.
W ostatniej rundzie odrodził się najlepszy polski zawodowiec Marcin Stelmasiak. Zagrał w końcu to co powinien, swoją rundę zakończył rezultatem 68, dało mu to awans z szesnastego na ósme miejsce. Marcin miał całkiem dobry tegoroczny sezon, do Binowa przyjechał z zamiarem walki z Michaelem Jonzonem o mistrzostwo, aspiracje potwierdził dopiero na finiszu. – Pierwsze dwa dni miałem kłopoty ze swingiem, nie mogłem trafić w fairway, całe szczęście ostatniego dnia było już dużo lepiej – stwierdził Marcin.
Dziesiąta edycja Szczecin Open za nami. Największą gwiazdą turnieju był niewątpliwie Michael Jonzon, który w tym roku już trzy razy uplasował się w pierwszej dziesiątce turniejów z cyklu European Tour. Michael Jonzon pochodzi ze Szwecji. Swoją zawodowa karierę rozpoczął w 1991 roku. Dziś ma 35 lat, w zawodowym golfie zarobił ponad 720 tys. euro. Największym jego dotychczasowym sukcesem było zwycięstwo w turnieju Portuguese Open w 1997 roku.
Michael Jonzon obronił tytuł mistrza Szczecina zdobyty w ubiegłym roku. Wówczas przyjechał na pole golfowe Binowo Park w bardzo dobrej dyspozycji, niemniej bez możliwości udziału w turniejach z cyklu European Tour. Jak sam twierdzi zwycięstwo w turnieju Szczecin Open wyzwoliło w nim większą wiarę w samego siebie i dało możliwość rywalizacji z najlepszymi europejskimi golfistami. Tegoroczny sezon był najlepszym dla Michaela Jonzona w całej jego karierze. W Open Portugal zajął 7 miejsce pokonując takie sławy jak Nick Doucherty czy Paul Lawrie. W turnieju Open de Andalusia był czwarty pozostawiając z tyłu Thomasa Bjorna i Miquela Angela Jimeneza. W najlepszym tegorocznym występie w Austrian Golf Open rozgrywanym na niesłychanie trudnym polu golfowym Fontana zajął 3 miejsce z wynikiem 269 (-15), poszczególne rundy zagrał 70-69-64-66, a za nim byli Lee Westwood i Marcus Brier. Pokonani przez Michaela Jonzona golfiści wygrali już łącznie dziesiątki turniejów w tym również wielkoszlemowe, co świadczy o jego wielkiej klasie. Spośród graczy, którzy gościli w tym roku w Polsce, Michael Jonzon jest najwyżej notowany w rankingach golfowych.
Więcej aktualności