Spotkali się w samo południe, pojedynek wygrał Bronson
20 lipca 2008
Tak mógłby zacząć epilog narrator klasycznego westernu. To, co oglądaliśmy dziś w Konopiskach było raczej w gatunku thrillera. Podobnych emocji Bronson dostarczył nam w 2005 roku, kiedy tryumfował na Polish Open. Tym razem jego godnym przeciwnikiem był fantastyczny Grant Jackson z Wielkiej Brytanii.
Zarówno Petera, Granta jak i wszystkich zgromadzonych kibiców na Rosa Private GC dzisiejszy finał kosztował wiele nerwów. Do końca rundy nad polem unosiło się słońce, ale temperatura dawała się we znaki nie tylko z tego powodu. Ostatnia, najbardziej oczekiwana grupa, zbliżyła się do osiemnastego fairwaya około 17.00. Już wtedy wszyscy wiedzieli, że Bronson, lider po trzech pierwszych rundach, ma tylko jedno uderzenie przewagi nad Jacksonem. To i tak była dość komfortowa sytuacja dla Amerykanina, gdyż dwa dołki wcześniej to Grant prowadził. Mike O’Brien nie mógł już stracić trzeciej pozycji.
Pierwsza dziewiątka dla Petera zaczęła się fatalnie – cztery bogeye z rzędu, następnie par i eagle na szóstce. Jackson do szóstego dołka też zaliczył dwa bogeye, ale też dwa pary. Zaczął grać rewelacyjnie na drugiej dziewiątce. Na 10, 11 i 12 dołku zagrał birdie i zrównał się z Peterem. Objął prowadzenie kiedy na dołku nr 14 Bronson miał bogeya a on para. Na szesnastce zdarzyła się dokładnie odwrotna sytuacja. Na krótkim dołku par 3, cała trójka, wraz z Mikiem O’Brienem, posłała piłkę zbyt daleko. Piłka Jacksona wylądowała w roughie tuz przy hazardzie w związku z czym musiał droppować. Ostatecznie zagrał tu dobrego bogeya a Bronson i O’Brien para. Do osiemnastego dołka Amerykanin zbliżał się z jednym uderzeniem przewagi. Jedyną sytuacją, która mogłaby go zrównać z Grantem byłby eagle Anglika. Ku zdumieniu wszystkich tak właśnie się stało! Jackson trafił bardzo długiego putta. Peter zagrał birdie w związku z tym był remis.
Za chwilę obaj gracze znów powędrowali na osiemnaste tee. Obaj za moment znaleźli się na fairwayu, a chwilę potem na greenie. Obaj znów zagrali na birdie. Kolejna dogrywka odbyła się na pierwszym dołku. Piłka Granta znalazła się ostatecznie około 15 metrów od dołka. Później uderzał Bronson – jego piłka trafiła we flagę i wylądowała około ośmiu metrów od niej! Jackson spudłował pierwszego putta. Bronson przymierzył się do strzału i kiedy jego piłka powoli toczyła się w kierunku dołka, Amerykanin uniósł ręce w geście zwycięstwa…
– Taki gest zdarza mi się bardzo rzadko – mówił Peter – przez cały dzień putty w ogóle mi nie wychodziły. To, co stało się na drugim dołku playoff wskazuje na to, że pewne rzeczy są poza kontrolą, że w pewnych sytuacjach można liczyć tylko na szczęście. To trafienie we flagę sprawiło, iż pomyślałem, że może zdarzyć się jeszcze coś dobrego. Jestem szczęśliwy, ale trudno mi uwierzyć w to, co się stało.
Bronson przyznał, że tego rodzaju presja, jaka towarzyszy dogrywkom, bardzo mu odpowiada i motywuje. W 2005 również wygrał Polish Open w dogrywce: – Bardzo rzadko przegrywam w takich sytuacjach i mam w nich wyjątkowo dużo szczęścia.
– Tak miało być – mówił lekko zawiedziony Jackson – miałem rzeczywiście szansę na wygraną, ale zabrakło szczęścia, na przykład na 17. dołku. Było za to kilka świetnych puttów, ale jestem zadowolony z gry, choć trochę szkoda, że nie wygrałem. Na pytanie, co zrobi nagrodą , Jackson odpowiedział, że odda część przyjacielowi, który zasponsorował mu wyjazd tutaj. – Ciągle szukam sponsora, a to nie jest łatwe tam, gdzie mieszkam. Anglik na co dzień uczy w Leeds, choć nie należy do tamtego klubu. W zeszłym roku grał w EPD, w kolejnym sezonie marzy mu się European Tour.
O trzecie miejsce mógł być spokojny Mike O’Brien. Pierwszą dziewiątkę zagrał na – 2, drugą na par, w związku z czym zakończył turniej z wynikiem – 5. – Jestem zadowolony, dobrze grałem, oprócz tego, że na końcu musiałem się trochę ratować, a nie atakować na birdie. Dobrze mi wyszła pierwsza dziewiątka w związku z czym starałem się gonić raczej Petera i Granta. W pewnym momencie do Granta traciłem tylko jedno uderzenie a do Petera trzy, ale z paru dobrych okazji nie skorzystałem – mówił Mike. Przyznał, że pięciodniowy turniej, zwłaszcza po jego ostatnich wyjazdach z reprezentacją, był dość męczący.
Najlepszym Polakiem grającym w turnieju został z wynikiem 290 uderzeń Kuba Ossowski. Najlepszym amatorem został Daniel Snoey, który zagrał dziś bardzo dobrą rundę na – 1. Wyprzedził prowadzącego w tej klasyfikacji od 3 dni Stevena Janickiego, który ostatecznie był trzeci, drugie miejsce zajął Alexander Kleszcz.
Pojedynek był bardzo wyczerpujący i widać to było po wszystkich graczach. Chwilę po zakończeniu dogrywki Bożydar Iwanow, prowadzący ceremonię wręczenia nagród wręczył Bronsonowi czek na ponad 21 000 zł. Cały wieczór miał fantastyczną muzyczną oprawę. Rosa Private Golf Club okazał się bardzo gościnnym i doskonale przygotowanym polem.
Polish Open 2008 zakończony! Do zobaczenia za rok.
Szczegółowe wyniki są dostępne tutaj
Więcej aktualności