Alex Kleszcz Mistrzem Polski Mężczyzn
19 lipca 2009
Mistrzem Polski Mężczyzn został Aleksander Kleszcz. O tytuł jednak musiał długo walczyć i jak sam powiedział nie było łatwo. Pogoda dzisiaj też dała zawodnikom popalić. Rano padał deszcz a temperatura była o wiele niższa niż dnia poprzedniego.Jak się można było domyślić, po wczorajszej rundzie rywalizacja w ostatniej grupie była zacięta. Po dwóch rundach Mateusz Gradecki i Aleksander Kleszcz byli na -6. Pięć uderzeń więcej mieli Jan Zawadowski i Adrian Meronk.
Pierwsza dziewiątka finałowej rundy sporo jednak zamieszała w klasyfikacji. Mateusz Gradecki nadal reprezentował świetną formę i na pierwszej dziewiątce zanotował trzy birdie i jednego bogeya. Tymczasem Aleksander Kleszcz miał jedno birdie, jednego bogeya i jednego double bogeya, stracił więc do Mateusza łącznie cztery uderzenia.
Kolejne dziewięć dołków jednak zmieniło wszystko. Mateusz rozpoczął od triple’a, na kolejnym dołku był double bogey. Aleksander Kleszcz natomiast zaczął od dwóch birdie. Po dziesiątym dołku był więc znów remis, a na jedenastym prowadzenie zdobył Aleks, zagrywając birdie. Mateusz do końca rundy miał jeszcze dwa birdie i dwa bogeye, a Aleks raczej nie popełniał błędów na ostatnich dziewięciu dołkach, jedynie na dołku nr 13 miał +1. W sumie Aleksander Kleszcz z wynikiem 211 uderzeń, 5 poniżej par znalazł się na pierwszej lokacie turnieju Polish Men’s Amteur Open, zostając tym samym Mistrzem Polski Mężczyzn.
„Grało mi się dzisiaj dobrze, ale miałem trochę problemów”, powiedział po rundzie. „Czułem że mój swing jest nieco zmęczony po trzech dniach grania. Miałem dużo negatywnych myśli na polu zwłaszcza na pierwszej dziewiątce, tzn. przy kolejnych dołkach analizowałem dokładnie – tu muszę zagrać tak, a tu tak, aby uzyskać lepszy wynik. Na kolejnych dziewięciu dołkach przestałem myśleć w taki sposób. Jest to trudne, ponieważ na takim turnieju kiedy idzie się „łeb w łeb” ciężko jest nie myśleć o wyniku. Cały czas pojawiają się myśli typu: uwaga – tu musisz zagrać par, tu birdie. Takie myśli są niewłaściwe, gdyż trzeba uderzyć konkretną piłkę teraz, a nie cały czas skupiać się na wyniku.
Na pytanie o swoich rywali Aleks powiedział: „W Polsce jest wieku utalentowanych juniorów, którzy bardzo dobrze się rozwijają, niesamowicie wręcz”. Sporo w tym racji patrząc na klasyfikację turnieju. Na drugim miejscu ze stratą dwóch uderzeń znalazł się Mateusz Gradecki. Jego gra podczas tego turnieju była naprawdę imponująca. W klasyfikacji uzyskał 213 uderzeń (-3).
Na trzeciej lokacie też nastąpiło przetasowanie. Dzisiaj bardzo dobrą rundę rozegrał Tomasz Pulsakowski. Zaczął niezbyt fortunnie – dwoma bogeyami na dołku nr 1 i 3, ale potem uzyskał jeszcze cztery birdie i tylko jednego bogeya. W rezultacie zagrał dzisiaj 71 uderzeń i dogonił Adriana Meronka, który dzisiaj zanotował 74 strzały. Reguła countback zadecydowała o przewadze Tomka i tym samym to on zajął trzeci stopień na podium. Piąte miejsce ex aequo przypadło Grzegorzowi Zielińskiemu i Michałowi Kasprowiczowi (221 uderzeń).
W klasyfikacji netto pierwszą lokatę zajął Jakub Zawada, przed Grzegorzem Zielińskim jr i Adrianem Meronkiem. Wyłoniono także najlepszego polskiego zawodnika – został nim oczywiście Mateusz Gradecki. Jak powiedział Prezes PZG Piotr Mondalski podczas wręczenia nagród, poziom tych rozgrywek był naprawdę wysoki. Zawodnicy mimo niełatwych warunków atmosferycznych uzyskiwali świetne wyniki.
Kolejny turniej z cyklu Golf Masters Series odbędzie się już za dwa tygodnie w Binowie. Tym razem to panie będą rywalizować o tytuł najlepszej. Miejmy nadzieje, że emocje będą równie wysokie jak podczas własnie zakończonego turnieju.
Więcej aktualności