Mickelson gromi rywali
12 kwietnia 2010
Amerykanin Phil Mickelson zwyciężył w zakończonym w niedzielę pierwszym w tym sezonie turnieju wielkoszlemowym – Masters. Po niesamowitej rundzie finałowej Mickelson zdołał pokonać dotychczasowego lidera – Anglika Lee Westwooda – i zdobyć trzeci w karierze tytuł w tym konkretnym major.
Nadzieje Westwooda na pierwszą w jego karierze wygraną w jednym z turniejów Wielkiego Szlema rozwiane zostały bardzo szybko. Anglik finałową rundę rozpoczynał z niewielką, bo tylko 1-uderzeniową przewagą nad Mickelsonem, jednak prędko stało się dla niego jasne, że wygrać z Amerykaninem będzie niezwykle trudno.
Na pierwszej dziewiątce Westwood, ubiegłoroczny triumfator European Tour Race to Dubai, grał nierówno, zaliczając po drodze 3 bogeye i 2 birdie. Po birdie na krótkim 12. dołku Mickelson prowadził już nad rywalem 2 uderzeniami. Druga dziewiątka to lepsza gra Westwooda (2 birdie na trzynastce i siedemnastce), jednak jeszcze lepsza Mickelsona, ukonorowana birdie na finałowym dołku.
Świetna niedzielna runda w wykonaniu 39-letniego Mickelsona (67) dała mu przewagę aż 3 uderzeń nad Westwoodem. Amerykanin wygrywał w majors w sumie czterokrotnie, w tym 3 razy w Masters. A trudny początek sezonu wcale tego nie zapowiadał. Golfista przechodzi bowiem bardzo ciężki okres w życiu osobistym. Kilka miesięcy temu prawie w tym samym czasie u jego matki i żony, Amy, zdiagnozowano raka piersi.
W finale mocno zaatakował kolejny Amerykanin, Anthony Kim, który rozegrał tego dnia najlepszą rundę z wszystkich golfistów, którzy po piątkowym cutcie pozostali w grze (65 uderzeń). Dzięki temu wspaniałemu finiszowi, Kim awansował na 3 miejsce w klasyfikacji z rezultatem -12. Na piętnastym dołku Amerykanin zagrał pięknego eagle’a.
Nie zawiódł Woods, który grał w tegorocznym Masters, jakby ostatni okres w jego życiu w ogóle nie miał miejsca. Co prawda, pierwszy golfista świata nie zdobył na Auguście swojego 15 tytułu w majors, ale zajął wysoką 4. pozycję (ex aequo z Koreańczykiem K.J. Choiem) z wynikiem -11, 5 uderzeń za Mickelsonem. Tiger, któremu zwycięstwo w Masters było potrzebne również, by podbudować nadszarpnięty mocno wizerunek, nie krył rozczarowania: „Czwarte miejsce to nie to, czego oczekiwałem”, przyznał.
Jeszcze bardziej zawiedziony mógł być Anglik Ian Poulter. Po drugiej rundzie golfista razem z Westwoodem znalazł się na pozycji lidera, jednak dwa kolejne dni to zupełnie inna historia. Nie wygrywa się Masters, grając dwie rundy na poziomie 74, 73.
50-letni Fred Couples, który zadziwił wszystkich obejmując prowadzenie w czwartek, był jednym z tych golfistów, którym publiczność na Auguście kibicowała wyjątkowo mocno. Amerykanin zajął w sumie 6. miejsce.
fot. Gettyimages
Więcej aktualności