Wojtek Świniarski najlepszy na Deutsche Bank Pro-Am Tour
2 maja 2010
Zakończył się inauguracyjny turniej z cyklu Deutsche Bank Pro-Am Tour, ale co to były za rozgrywki! Emocji było naprawdę wiele i równie dużo niespodzianek. Wczoraj na prowadzeniu w klasyfikacji Pro jak i w klasyfikacji generalnej był grający pierwszy raz w zawodach z tego cyklu Szwed Daniel Tidebrink, ale tylko z 1-uderzeniową przewagą. Dzisiaj sytuacja na polu zmieniła się diametralnie.
Wczoraj tuż za Danielem Tidebrinkiem znajdowali się Adrian Meronk, Mateusz Gradecki, Maksymilian Sałuda , Wojcech Świniarski Jan Lubieniecki. Większość z nich postanowiła dzisiaj ostro walczyć o tytuł najlepszego – tak amatorzy jak i zawodowcy. Pierwszą dziewiątkę bardzo dobrze zagrał Wojtek Świniarski . Zagrał czysto – trzy dołki na birdie i ani jednego bogeya. Uzyskał na niej tylko 33 uderzenia i w sumie po pierwszym dniu zawodów i pierwszej dziewiątce był na -4. Tym samym znalazł się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej. Daniel Tidebrink także grał dobrze i pierwsze dziewięć dołków dzisiejszego dnia zakończył z wynikiem 35 , łącznie był więc na -3. Taki sam rezultat miał wówczas Maksymilian Sałuda, który na pierwszych dziewięciu dołkach dzisiaj zagrał cztery birdie. Juniorzy również nie pozostawali w tyle Mateusz Gradecki był na -2, a Adrian Meronk na par. Peter Bronson, żelazny faworyt tych rozgrywek, był również na par.
Rywalizacja na drugiej dziewiątce była niezwykle zacięta, zwłaszcza pomiędzy amatorami Mateuszem Gradeckim i Wojciechem Świniarskim. Wojtek na dołku nr 11 był już na -5, ale „czternastkę” zagrał na double bogeya, podczas gdy straty zaczął odrabiać Mateusz i dzięki dwóm birdie, na dołku nr 14 był już na -4 i objął prowadzenie w zawodach. Jednak sytuacja znów zmieniła się na dołku nr 15 po bogeyu Gradeckiego i birdie Świniarskiego. Na dołku nr 17 Wojtek ponowie zagrał birdie i nawet birdie Mateusza Gradeckiego na „osiemnastce” nie przeszkodziły Wojtkowi Świniarskiemu na zajęcie pierwszego miejsca i to nie tylko wśród amatorów, ale także w klasyfikacji generalnej. Łącznie Wojtek Świniarski zakończył turniej z wynikiem 139 uderzeń. Tylko jedno uderzenie więcej miał Mateusz Gradecki. Obydwaj natomiast wyprzedzili wszystkich zawodowców. Wojtek Świniarski był bardzo zadowolony ze swojego wyniku. „To niezwykłe uczucie ograć zawodowców” – powiedział. „Decydującym momentem był na pewno 17 dołek, gdzie uzyskałem birdie. Przed dzisiejszą rundą chciałem po prostu utrzymać dobry wynik, nie wiedziałem co może się zdarzyć, a dziś prawie pobiłem swój rekord na tym polu” – stwierdził. „Grałem to co potrafiłem, a to co się wydarzyło – to też po części zrządzenie losu. Ostatnio sporo trenowałem, zwłaszcza w zeszłym tygodniu i nie byłem zadowolony ze swoich wyników . Potem nieco odpuściłem odpocząłem, zrobiłem sobie nieco lżejszy trening i sądzę, że dobrze się zmotywowałem – psychicznie i fizycznie.”
Wśród zawodowców można powiedzieć było jeszcze bardziej emocjonująco. Trzech z nich – Daniel Tidebrink, Maks Sałuda i Peter Bronson uzyskało po dwóch rundach identyczny rezultat 142 uderzenia. O zwycięstwie musiała zadecydować dogrywka w formule „sudden death”. Nie było łatwo, dogrywka zakończyła się dopiero po trzech dołkach. Na pierwszym dołku playoff mogło wydawać się niektórym, iż sprawa jest przesądzona – po trzech uderzeniach – Peter Bronson miał do wykonania nieco ponad metrowego putta, aby zakończyć dołek na birdie i zwyciężyć nad rywalami. Peter Bronson już nie raz przekonał nas o tym, iż kiedy jest pod dużą presją potrafi grać bezbłędnie. Tym razem jednak chybił. W rezultacie cała trójka zagrała na par. „W mojej grze jest tak, że naprawdę wierze w siebie” powiedział później Bronson. „I rzeczywiście im więcej jest presji, tym lepiej dla mnie, wówczas bowiem przestaję myśleć o wszystkim innym i po prostu ufam sobie. A podczas tego putta po prostu sobie nie zaufałem. Obejrzałem linię putta z kilku stron i wydawała mi się prosta, a kiedy ustawiłem się do uderzenia, nagle pomyślałem, a może ona nieco skręca… I w ten sposób chybiłem” – dodał. Na kolejnym dołku dogrywki (nr 9) Maks i Peter zagrali par, jednak Daniel miał bogeya i odpadł z rywalizacji o pierwsze miejsce. Sytuacja wyjaśniła się na dołku kolejnym. Maks miał do wykonania putta i kiedy wszyscy byli przekonani, że piłka wpadnie do dołka, przeleciała po jego krawędzi. Lip out zaprzepaścił szansę Maksa na zwycięstwo. A był to naprawdę dobry putt. Tym samym po raz kolejny w klasyfikacji zawodowców na pierwszym miejscu znalazł się Peter Bronson.
Peter pytany o najbardziej stresujący moment podczas dogrywki powiedział: „Kiedy jesteś w play off musisz grać bardziej agresywnie, dlatego dla przeciwwagi trzeba się zrelaksować. Jest jednak sporo adrenaliny, więc tym bardziej staram się uspokoić, co nie zawsze kończy się dobrze. Tak było na drugim dołku przy drivie nie chciałem uderzyć za mocno, aby nie znaleźć się w wodzie. W normalnych okolicznościach pewnie nie wziąłbym drivera , bo jest woda po lewej stronie, tym razem wziąłem i dla mnie najbardziej stresującym momentem jest, gdy nie wiem gdzie upadła moja piłka.”Jednak jak widać Peter Bronson potrafi sobie radzić i z takim stresem. Dodał także, iż jest to pierwszy turniej z cyklu Deutsche Bank Pro-Am Tour, na Toya Golf&CC, na którym nie wygrał, ale tym samym czuje się dumny z powodu juniorów i jest bardzo zadowolony z ich wyników w tych zawodach. Warto bowiem dodać, iż trzecim w klasyfikacji amatorów był także junior Adrian Meronk, który w sumie uzyskał wynik +2.
Następna dawka takich sportowych emocji, czeka nas dopiero w lipcu na polu Sierra Golf Club. Kolejny turniej z cyklu Deutsche Bank Pro-Am Tour odbędzie się pomiędzy 3 a 4 lipca. Serdecznie zapraszamy.
Szczegóły i wyniki na www.proamtour.pl
fot-Karolina Gembara
Więcej aktualności