Z St. Andrews… na cały świat
28 listopada 2011
Dzięki uprzejmości KPMG publikujemy wywiad z Duncanem Weir z R&A, z końca ubiegłego roku, na temat dalszego rozwoju golfa w Europie i na świecie.
Rokrocznie R&A, organizator The Open, inwestuje około 6 milionów euro pozyskanych z przychodów z tego najstarszego z najważniejszych turniejów golfowych, w rozwój tej dyscypliny na świecie. Duncan Weir, Dyrektor od Spraw Rozwoju Golfa w R&A, w rozmowie z Golf Business Community opowiada o szczegółach.
Czym jest R&A?
The R&A Group została utworzona w 2004 roku. Nazwa wywodzi się od prywatnego klubu the Royal and Ancient Golf Club of St Andrews, jednak jest to całkowicie oddzielna organizacja. R&A zarządza zasadami gry w golfa na świecie (za wyjątkiem USA i Meksyku, gdzie organem nadzorującym jest USGA), jest także organizatorem The Open – najstarszego z najważniejszych turniejów.
Jaka jest rola R&A w rozwoju tej dyscypliny?
R&A stara się angażować i wspierać inicjatywy przynoszące tej dyscyplinie korzyści. Dzięki zyskom z organizacji The Open, jesteśmy w stanie zapewnić wsparcie, w wysokości około 6 milionów euro, dla rozwoju golfa na całym świecie.
W jaki sposób?
Będąc organem nadzorującym współpracujemy ze 141 organizacjami golfowymi, zarówno części amatorskiej, jak i zawodowej, ze 126 krajów Europy, Afryki, Azji i Pacyfiku oraz obu Ameryk. Także jesteśmy mocno związani z organizacjami afiliowanymi, z którymi współpracujemy wspierając realizowane przez nie projekty, w tak różnych miejscach jak chociażby Indonezja, Zimbabwe, Panama czy Turcja.
Czyli R&A nie posiada jednego programu rozwoju do realizacji na całym świecie?
Wpływają do nas prośby od afiliowanych organizacji, a my przychylniejszym okiem patrzymy na projekty, które wspierają rozwój uczestnictwa. Posiadamy Komitet ds. Rozwoju oraz panel trenerski wraz z grupą projektów, które możemy uznać za te, o szerokim zakresie działania. Przykładowo pomagamy w przekazywaniu sprzętu, który zakupujemy od TaylorMade. Dystrybuujemy na cały świat sprzęt do utrzymania green’ów oraz pomagamy w szkoleniu osób zajmujących się tą kwestią w Indiach; przyglądamy się projektowi budowy publicznych pól golfowych w Wenezueli; bierzemy udział w istotnym projekcie z HSBC, którego celem jest rozwój golfa juniorskiego w Chinach. Niedawno podjęliśmy decyzję o wsparciu dla akademii juniorskiej Open Champion Louis Oosthuizen w RPA.
Wspomniał Pan o rynkach wschodzących. Jaki wpływ na nie ma ponowne wprowadzenie golfa do programu Igrzysk Olimpijskich?
Według nas, igrzyska to wielki potencjał dla rozwoju naszej dyscypliny. W wielu krajach gra w golfa nie jest uznawana przez krajowe władze za prawdziwy sport, a raczej za rozrywkę dla bogatych. Jeśli golf będzie sportem olimpijskim powstanie potencjał do generowania dodatkowych przychodów, które z kolei mogą wspomóc finansowanie działań promujących i rozwijających tą grę. Bez pieniędzy promocja tego sportu nie będzie nigdy zadaniem łatwym.
Czy Chiny są tego przykładem?
Chiński Związek Golfa posiada program juniorski, prowadzony we współpracy z HSBC, który wspieramy od 2008 roku, na poziomie ponad 100 tysięcy euro rocznie. Obecnie jest to projekt ogólnokrajowy, realizowany w wielu miastach, tak aby tysiące młodych ludzi mogło poznać ten sport. Przez ponad dekadę wspieraliśmy szkolenia dla greenekeeper’ów w Chinach, współpracując z uczelnią Elmwood College, a także angażowaliśmy się w szkolenie sędziów. Co więcej, wspieraliśmy serię Faldo Series, której turnieje odbywają się też w Chinach, a także silnie angażowaliśmy się w organizację pierwszych Azjatyckich Mistrzostw Amatorów wraz z Augusta National oraz Konfederacją Golfa Rejonu Azji i Pacyfiku. Mistrzostwa odbyły się w zeszłym roku na obiektach Mission Hills. Chiny to ogromny kraj i biorąc pod uwagę jego specyfikę, konieczne jest ciągłe wsparcie, aby wykorzystać potencjał, jaki to państwo posiada.
Jednym z problemów w Chinach, a także na innych rynkach wschodzących, jest to, że golf uważany jest za grę dla bogatych. Czy taki obraz golfa, jako gry elitarnej nie hamuje jego rozwoju?
Weźmy na przykład Szkocję, czyli miejsce, gdzie teraz rozmawiamy. Dostęp do golfa nigdy nie był tu problemem, nie wiązał się z dużymi wydatkami. Jest tu ogromna oferta różnorodnych kursów na wszystkich poziomach – od mistrzowskich po przyspieszone czy kursy na driving range’ach. Jednak to wyjątek i w wielu krajach rzadko zdarza się, aby młodzi ludzie zaczynali grę, jeśli nie grał przynajmniej jeden z rodziców. W Wielkiej Brytanii panowała swego czasu opinia, że golf może być sportem elitarnym, jednak z mojego doświadczenia wynika, że rzeczywistość jest inna. Wiele klubów brytyjskich stało się bardziej elastycznych, jeśli chodzi o zasady członkostwa i niewiele z nich posiada już listy oczekujących czy opłaty wpisowe. Tak więc zasady ekonomii, podaż i popyt, wspierają otwarcie się tej dyscypliny.
Rozmawiamy o rozwoju na rynkach wschodzących, a co z miejscami, gdzie golf już zagościł na stałe?
To oczywiste, że jest tak samo istotne, by utrzymać poziom graczy w krajach rozwiniętych, jak i pozyskać nowych na rynkach wschodzących. Uczestnictwo w golfie nie rośnie już systematycznie, a z pewnością nie w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Świat golfa musi ciężko pracować, aby utrzymać obecny poziom. Mniej osób dołącza do klubów golfowych, co oznacza, że są mniej przywiązani do gry i wnoszą mniejszy wkład poprzez opłaty na rzecz regionalnych i krajowych związków. Faktem jest, że ludzie wstępujący do klubów prawdopodobnie chętniej pozostaną wierni grze.
Co może pomóc w zwiększeniu popytu?
Obserwując inne dyscypliny widzimy na przykład, że coraz więcej dzieci w Wielkiej Brytanii zaczęło grać w tenisa na fali sukcesów Andy’ego Murray’a. Można się więc spodziewać się, że Kolumbijczyk Camilo Villegas zainspiruje do gry w golfa młodych ludzi w Ameryce Południowej. Z kolei wschodzące gwiazdy Martin Kaymer i Rory McIlroy mogą mieć podobny wpływ na rozwój golfa w Europie. Konieczna jest zarówno „winda z dołu, jak i dźwig z góry”.
Czy golf juniorski jest kluczem do rozwoju gry?
Kładzie się duży nacisk na grę juniorską i jest to oczywiście ważne, ale golf jest grą dla osób w każdym wieku i na każdym poziomie sprawności. Niestety, fakt ten jest czasami pomijany. W tym roku, podczas The Open w St. Andrews, rozwinęliśmy to, co wcześniej było typowo juniorskim centrum gry. Na obiekcie zwanym “Strefą Swingu” umożliwiliśmy pierwsze lekcje także dorosłym. Okazało się to dobrym pomysłem, a strefa cieszyła się dużym zainteresowaniem całych rodzin. Planujemy powtórkę tego pomysłu podczas Royal St. George 2011.
Co więc uważa Pan za klucz do rozwoju golfa?
Rozmawialiśmy o rozwoju, ale być może warto pomyśleć o szerszym zachęcaniu do gry. Golf jest wspaniałym sportem dla każdego i w odróżnieniu od innych dyscyplin posiada system handicapowy, umożliwiający zawodnikom o różnym poziomie równą rywalizację z innymi. Naszą rolą jest zachęcanie większej liczby osób do częstszej gry, w większej liczbie miejsc na świecie.
Źródło: http://www.golfbusinesscommunity.com/
Więcej aktualności