Otwórz wyszukiwarkę
Zamknij wyszukiwarkę
Zaloguj się
Zaloguj się do konta golfisty

Marek Podstolski: Potrzebujemy kilku tysięcy juniorek i juniorów!

Wieloletni prezesa PGA Polska mieszkający na stałe w Niemczech, podkreśla, że „starzejący się” światowy golf potrzebuje juniorów.  Czerpiąc ze swoich międzynarodowych doświadczeń ocenia, że już za parę lat polscy zawodnicy będą brali udział w światowych ligach.

O kierunkach rozwoju golfa w Polsce i na świecie rozmawiamy z Markiem Podstolskim.

Anna Kalinowska: W jakim „wieku” jest europejski i światowy golf?
Marek Podstolski: Światowy golf gwałtownie się starzeje. Gdyby nie to, że stał się modnym sportem w Chinach i Indiach zbliżałby się do średniej 60 lat. Przemysł golfowy odkrył już rynek azjatycki i nie tylko produkuje tam swój sprzęt, ale sprzedaje go w milionach egzemplarzy.

Dlaczego juniorzy są tak ważni dla rozwoju tego sportu?
Juniorzy są ważni w każdej dyscyplinie, tak samo jak młodzież istotna jest w każdym społeczeństwie. W golfie potrzebujemy kilku tysięcy juniorek i juniorów. Szczególnie zwracam uwagę na juniorki, bo jeżeli dziewczyn nie będzie to utalentowani młodzieńcy, w okresie dojrzewania, znikną nam z pól golfowych, aby „trenować” w dyskotekach. Nie jestem wrogiem dyskotek, jednakże jeżeli młodzi golfiści wspólnie pójdą na dyskotekę to również wspólnie przyjdą następnego dnia na trening.

Twierdzi Pan, że system klubów golfowych, gdzie członkowie zapisywali się z myślą, że będą grali do końca życia, zaczyna obecnie niszczyć strukturę pól golfowych. Dlaczego?
Starsi golfiści (mam na myśli tych koło 60-tki) przeważnie zasiadają w zarządach pól golfowych, gdyż mają wieloletnie doświadczenie i czas na społeczną pracę. Niestety z wiekiem stracili cierpliwość do dzieci i młodzieży. I tu pojawia im się dylemat: co propagować – golf dla seniorów czy golf dla juniorów? Według mnie oba należy łączyć, bowiem dorośli wydadzą pieniądze na roczne członkostwo w klubie i konsumpcję w budynku klubowym, a juniorzy stanowić będą przyszłość i chwałę dla klubu, pod względem biznesowym stające się również przyszłymi potencjalnymi członkami ponoszącymi pełną opłatę.

Wspominał Pan, że wartość rynkowa klubów golfowych, które spoczywają na zdobytych laurach, za parę lat znacznie zmaleje, co już dzieje się w Wielkiej Brytanii i powoli zaczyna się w Niemczech. Czy ta tendencja obejmie inne kraje?
Ze względu na kryzys wiekowy i ekonomiczny tendencja upadających pól golfowych dopadła cały świat. Na szczęście na tym świecie są jeszcze mądrzy ludzie, którzy potrafią ratować obiekty z opresji. Jak na przykład jeden z głównych szkoleniowców PGAs of Europe Martin Westphal (odpowiedzialny również za standard szkolenia PGA Polska) – razem z inwestorem kupił bankrutujące pole golfowe pod Berlinem z 300 niedobitkami-członkami starego systemu. W ciągu dwóch lat sprawił, że pole ma 2700 członków i prosperuje na pełnych obrotach.

Ekskluzywne kluby golfowe kontra publiczne obiekty. Które z nich są kluczem do rozwoju golfa?
Historia golfa pokazuje, że najpierw powstawały obiekty ekskluzywne, ale wolałbym używać słowa „prestiżowe”, bo to na nich rozgrywają się wielkie turnieje pokazywane w mediach. Te ekskluzywne obiekty wywołują często zazdrość wśród ludzi, którzy chcieliby uprawiać ten sport, ale nie stać ich na opłatę wysokich składek. Motywowani tą zazdrością ludzie wpadają bardzo często na dobre pomysły i starają się zbudować za niewielkie pieniądze obiekty golfowe dopasowane do ich kieszeni. Jednakże, z czasem apetyt rośnie i ci, już doświadczeni golfiści, pragną przenieść się do tzw. ekskluzywnych klubów. Dlatego oba rodzaje pól golfowych są niezbędne do uprawiania naszego sportu.

W którą stronę idzie golf w Polsce? Czy w dobrym kierunku?
Dwadzieścia lat krajowego golfa to zwierciadło Polski postkomunistycznej. Były pierwsze entuzjazmy Polonii, jak również obcokrajowców, którzy chcieli szybko zarobić na budowie pól golfowych i ich spieniężeniu. Byli też prawdziwi fanatycy naszego sportu, którzy do dzisiaj dopłacają do utrzymania światowej klasy obiektów golfowych. Powstały też obiekty „bomby ekologiczne”, które w przyszłości znikną z map, po wydaniu wielkich pieniędzy na  naprawę zniszczonych terenów.

Jednakże golf w Polsce rozwija się tak samo, jak rozwijał się w Europie w latach 80-tych. Po prostu, społeczeństwo ma więcej czasu i chce go wykorzystać z myślą o swoim zdrowiu oraz podnieść swój status towarzyski. Jestem przekonany, że golf za parę lat będzie mile widzianym sportem i rekreacją. Dzisiejsi przeciwnicy golfa będą do niego dołączać, a notoryczni wrogowie zostaną w mniejszości i przestaną się wypowiadać. Spodziewam się, że w następnych paru latach nie będzie to nic nadzwyczajnego, kiedy polscy zawodnicy będą brali udział w światowych ligach.

Obserwuje Pan golf na Zachodzie. Jakie wnioski, ważne dla polskiego golfa, nasuwają się Panu na myśl?
Obserwuję golf na całym świecie, który jest podzielony na amerykański, europejski, afrykański, azjatycki i australijski  – a nie wschodni i zachodni.
W Polsce golf bywa  „uprawiany” i niestety często na turniejach i innych wydarzeniach ważniejszy od rywalizacji sportowej staje się alkohol. Ale podobnie zdarza się na Słowacji, Ukrainie i w Rosji, czyli w krajach, w których golf jest jeszcze bardzo młodym sportem.

Na szczęście mamy w Polsce kilku utalentowanych juniorów i juniorek…
Istnieje także baza bardzo dobrze wykształconych instruktorów. Jednakże, talenty są głównie sponsorowane przez rodziców. I tu powstaje wielkie ryzyko, że rodzice są bardziej ambitni od swych potomków. Taka młoda osoba może też negatywnie przyjmować rodzicielskie ambicje, co powoduje że rezygnuje ze sportu.

W jaki sposób można by wspierać rozwój takich talentów?
Proponowałbym stworzenie  przy każdym polu golfowym małych grup wspierających młode talenty (nazwijmy ich dla prestiżu „suporterów”). Na przykład dziesięć osób zajmuje się utalentowanym juniorem, na zmianę wożąc go na treningi lub zawody. Takie osoby zrzucałyby się na adekwatny sprzęt i pilnowały ogólnego wykształcenia swojego pupila, ale też nosiły podobne golfowe ubrania, czy na przykład umieszczałyby tabliczkę  PZGolf na torbie, z nazwiskiem podopiecznego. Naturalnie wszystko za zgodą rodziców, którzy nie będą się czuć samotni w wychowywaniu przyszłego mistrza. Takie kółka mecenasów mogą być ratunkiem dla dziecka, którego rodzice nie mogą finansowo podołać obowiązkom dodatkowego wykształcenia, a nie chcą się do tego przyznać i kończą przygodę ze sportem, wycofując się z golfa.

Marek Podstolski: Urodzony w Krakowie, wychowany w Zakopanym, od 1980 r. mieszka na stałe w Kolonii. Pochodzi z rodziny związanej ze sportem – ojciec był prezesem Tatrzańskiego Związku Narciarskiego. W 1963 roku wyjechał do Wielkiej Brytanii,  a następnie na studia do Niemiec. Jako menedżer pracował w liniach lotniczych – w Niemczech, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, a od 1974 r. jest doradcą do spraw nieruchomości.
Związany był również z windsurfingiem. Znawca i pasjonat golfa zawodowego. Wieloletni prezes PGA Polska (funkcję tę pełnił w latach 2003-2012 r). W trakcie czas jego prezesury organizacja stworzyła i uruchomiła specjalny program szkolenia dla swoich członków oraz została uznana za pełnoprawnego członka PGAs of Europe, poprzez nadanie jej statusu „Fully recognized”, a także pozyskała oficjalne wsparcie i środków finansowych od fundacji European Development Ryder Cup Trust.

fot. Archiwum prywatne M.Podstolskiego


Więcej aktualności

Partner Strategiczny

Partner Generalny

Zarezerwuj TEE TIME
Dostępność WCAG